Taniej znaczy drożej? Ryzyko oszczędzania na ocenie zagrożenia wybuchem.
Dlaczego tak jest, że oszczędzając na usłudze oceny zagrożenia wybuchem, Klient dodaje sobie dodatkowe koszty?
Na rynku usług oceny zagrożenia wybuchem stanowisk ładowania akumulatorów trakcyjnych zdarzają się przypadki Klientów, którzy – chcąc zaoszczędzić na usłudze – szukają tańszych wykonawców. Czy to niedobre? Niekoniecznie. Należy jednak pamiętać, że tańsza usługa nie zawsze jednak jest taka, jak być powinna. Zdarza się, że opracowaniem oceny zajmuje się ktoś, kto nie ma o tym pojęcia. Tworzy dokument, który staje się wyłącznie kompilacją informacji z internetu, a co gorsza – wytworem źle użytej sztucznej inteligencji.
Spotkałem się z sytuacją, kiedy Klient wykonał ocenę taniej. W zamian otrzymał dokument, który z grubsza przypominał „ocenę zagrożenia wybuchem”. W części obliczeniowej skupiał się na obliczeniu wymiany powietrza podczas ładowania. Jednak zabrakło najważniejszego, tj. wykonania obliczeń w celu wskazania, czy pomieszczenie, w którym ładowane są akumulatory, kwalifikuje się jako zagrożone wybuchem, a jeżeli nie – to czy występują strefy zagrożenia wybuchem. To tak w skrócie.
Jak autor tego opracowania wybrnął z sytuacji braku wiedzy w zakresie obliczania parametrów dla wodoru, który powstaje podczas ładowania akumulatorów? Otóż w rozdziałach traktujących o przyroście ciśnienia w pomieszczeniach oraz o strefach zagrożenia wybuchem zawarł zapis, że zgodnie z normą miejsca ładowania akumulatorów nie są traktowane jako przestrzenie, w których występuje atmosfera wybuchowa, a także że zgodnie z normą nie występują strefy zagrożenia wybuchem – oczywiście po wprowadzeniu wentylacji mechanicznej. Autor wręcz stwierdził, że pomieszczenia – po wdrożeniu rozwiązań zaproponowanych przez niego – nie kwalifikują się jako zagrożone wybuchem i nie wyznacza się w nich stref zagrożenia.
No i Klient dostał „prezent” w postaci dodatkowych inwestycji – w szczególności zaprojektowania instalacji wentylacji mechanicznej oraz wykonania wywietrzaków dachowych o dodatkowych opracowaniach nie wspomnę.
Co poszło nie tak?
Autor opracowania chyba nie wiedział, że proponowana przez niego budowa wentylacji mechanicznej jest tylko środkiem ochronnym ograniczającym skutki wybuchu – stosowanym w celu zapewnienia ochrony zdrowia i bezpieczeństwa osób pracujących. I to środkiem wprowadzanym dopiero po dokonaniu oceny ryzyka, na podstawie oceny zagrożenia wybuchem, która wskazuje wszystkie strefy zagrożenia wybuchem.
Nie wiedział również, że norma nie stwierdza, iż pomieszczenia, w których ładowane są akumulatory trakcyjne, nie są traktowane jako zagrożone wybuchem – ani że nie występują w nich strefy zagrożenia. No i – co chyba najważniejsze – nie wiedział, że norma nie jest aktem nadrzędnym nad rozporządzeniem.
Tego też AI nie wiedziała, bo otrzymała błędne dane wejściowe i proces logiczny „odpłynął”. To normalne – w końcu to nadal tylko narzędzie.
Co warto zapamiętać?
Pamiętajmy, że norma jest brana pod uwagę przy ocenie zagrożenia wybuchem, ale w pierwszej kolejności dla sytuacji zastanej. Bez zrealizowania wytycznych przepisów ocena nie jest kompletna i naraża Klienta – poza dodatkowymi kosztami – na poważniejsze konsekwencje.
O jakich przepisach mowa?
W tym przypadku:
- Rozporządzenie w sprawie ochrony przeciwpożarowej budynków, innych obiektów budowlanych i terenów,
- Rozporządzenie w sprawie minimalnych wymagań dotyczących bezpieczeństwa i higieny pracy związanych z możliwością wystąpienia w miejscu pracy atmosfery wybuchowej.
Aby stwierdzić, czy w pomieszczeniu należy wyznaczyć strefę zagrożenia wybuchem, najpierw trzeba obliczyć, czy może w nim występować mieszanina wybuchowa wodoru o objętości co najmniej 0,01 m³ w zwartej przestrzeni. To samo tyczy się stwierdzenia, czy pomieszczenie w całości jest zagrożone wybuchem.
Zgodnie z rozporządzeniem, przy dokonywaniu oceny zagrożenia wybuchem pomieszczeń należy brać pod uwagę najbardziej niekorzystną – z punktu widzenia skutków wybuchu – sytuację mogącą wystąpić w trakcie eksploatacji, uwzględniając najbardziej niebezpieczny rodzaj substancji oraz największą jej ilość, jaka mogłaby wziąć udział w reakcji wybuchowej.
Jednak żeby to obliczyć, trzeba wiedzieć, jak to zrobić. W opisywanym przypadku takiej wiedzy zabrakło.
Puenta: korzystajcie ze sprawdzonych firm i zadawajcie właściwe pytania.